piątek, 3 kwietnia 2015

Rozdział II

Trójka uczniów podąża szkolnym korytarzem, idąc ramię w ramię.

Jest to drugi dzień szkoły a większość nastolatków ma już dość i myśli o kolejnych wakacjach.

Blondyn ubrany jest w czerwony T-shirt i w niezmienne spodnie z dużą ilością kieszeń.

Idzie on wyprostowany, podobnie jak rudowłosa dziewczyna o miłym spojrzeniu.

Ubrana jest ona jak zwykle w czerwoną spódniczkę w szkocką kratkę, białą koszulkę i oczywiście w przetartą, jeansową kurtkę.

Na jej nogach mają miejsce dopiero co wypastowane glany. U jej boku podąża jak zwykle zgarbiony i marudzący Net.

- Chociaż raz mógłbyś zrobić coś z tymi włosami. Wyglądasz jak chodzący strach na plastiki.

- Już ci powtarzałem, że to jest artystyczny nieład!

- Och, no to zrób artystyczny ład!

- To Felix jest od ładu i składu! -poskarżył się jej.

- Na miłość boską! Nie wykręcaj się!

- Pfyy, od kiedy ty taka religijna jesteś!?- ruda już miała mu coś odszczekać, gdyby nie Felix

- Widzieliście, żeby ktoś tak kiedyś reagował na śmierć rodziców? I to tak niedawną? Wyglądała jakby w ogóle się nie przejęła...

- Być może po prostu się nie przejęła... Nie ma potrzeby szukać drugiego dna...

- Taak, Nika ma rację, ona jest po prostu dziwna.

- Wcale tak nie powiedziałam!

- Ale pomyślałaś.

- Chodziło mi o to, że może ona miała z nimi złe relację, wiele jest takich rodzin.

- Czy ona ci wygląda na kogoś kto ma dobre relację z kimkolwiek?- blondwłosy miał już wtrącić się do ich kłó...rozmowy, ale przed nimi rozgrywała się jakaś dziwna i nieprawdopodobna scenka.

Marcel  , największy szkolny osiłek,  pastwił się nad jakimś pierwszakiem.

Jednak nie to ich najbardziej zdziwiło, to już była codzienność...Szara i nieunikniona.

Gdy Marcel miał właśnie uderzyć tego dzieciaka, od tyłu zaszła go Sharon i przytrzymała jego rękę.

Odwrócił się zdziwiony i napotkał wyzywający wzrok blondynki.

Sharon uśmiechnęła się do niego drapieżnie.

Marcel już nieźle wkurzony, zamachnął się na nią. Dla niego nie liczyło się czy jego przeciwnik lub ofiara była dziewczyną czy nie...

Gdy miał zadać cios, dziewczyna wykręciła mu rękę i przenisiwszy jego ciężar na prawy bark, rzuciła nim o przeciwległą ścianę.

Marcel, szybko się pozbierał i ruszył na nią z tarana.


Ona jednak złapała go za wyciągniętą rękę i rzuciła tak, że przekoziołkował w powietrzu.

Osiłek widząc, że w starciu fizycznym nie ma szans, zaczął próbować jej dopiec.

- Walczysz jak baba, nawet mnie nie uderzyłaś.

- Uderzyć cię? Ale poco? Chciałam cię tylko obezwładnić. Jesteś z tych, którzy zaczynają beczeć, kiedy tylko ktoś oddaje im ciosy...-stwierdziła z przekonaniem.-Z takim to zero zabawy. Jesteście dobrzy tylko w zaczepianiu młodszych i słabszych...Nie mam zamiaru się zniżać do waszego poziomu. Uwierz mi, gdybym zechciała ci wpierdolić, to dawno widziałbyś już gwiazdki przed oczami.-rzuciła mu jeszcze ostatnie, znudzone spojrzenie i podeszła do oniemiałego chłopaka. -Sharon jestem.-podała mu rękę i uśmiechnęła się. Szatynek odwzajemnił uśmiech.

- Daniel.-powiedział. Jej mina momentalnie zrzędła co nie uszło jego uwadze.-Coś nie tak?-spytał

- N-nie, wszystko okey, tylko to imię...Mój przyjaciel się tak nazywał.-wyznała- Już wszystko ok? Zrobił ci coś?- szybko zmieniła temat ukrywając smutek za beznamiętną maską.

- Och, tak, tylko trochę boli mnie brzuch. Przyzwyczaiłem się już...

- Kto to był? Nikt nic na to nie robi? 


- To był Marcel, szkolny osiłek, ale to już pewnie zauważyłaś. - przytaknęła- Nikt nic nie robi. Wszyscy się go boją a nauczyciele to lekceważą. Czasem tylko,  któryś mu coś powie i tyle.

- Och, tak, jak wszędzie z resztą. Kolejny pacan, który będąc sam na sam z kimś kto się go nie boi zaczyna histeryzować. 

- Uch, dzięki za... No wiesz, uratowanie mnie.

- No problemo. To pewnie musiało być krępujące. Niższa od ciebie dziewczyna uchroniła ci tyłek. -oboje się zaśmiali- Wyobraź sobie, że moim przyjaciół zawsze wyciągam z opresji . Dobra, miło było poznać. Cześć! -pomachała mu i tak jak się pojawiła tak i znikła. 

Wracając do naszej trójki, która stała i przyglądała się wszystkiemu z rozdziawionymi ustami i szeroko otwartymi oczami.

- Mówiłem, że jest dziwna. -wybąkał Net. 

- Ale i silna- dodał Felix. 


------------ ------------------------------------

Wiem, że krótko i w ogóle, ale na razie to tylko takie przedstawienia robię. 
Niedługo wszystko się rozkręci. Będzie wgląd na życie bohaterów, będą różne akcję, spotkania i w ogóle wszystko będzie inaczej opisane.
Nie będzie już tak chaotycznie a rozdziały będą długie. 
Wszystko się rozkręci już niedługo :)
Proszę, bądźcie cierpliwi :)
Pozdrawiam


Lady Darkness

5 komentarzy:

  1. Taki słodki :) już nie mogę się doczekać następnego :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahahaha, słodki?
      Chyba krótki i beznadziejny ;)
      No cóż, dziękuję za komentarz :)

      Usuń
    2. Tak, słodki :) i w cale nie krótki i beznadziejny. Słodki

      Usuń
  2. Ohayo!
    Z buta wjeżdżam na tego bloga i jestem od teraz jego oficjalnym fanem!
    Rozdział jest świetny <3
    Będę wpadała tutaj ze swoją opinią, pozytywnymi komentarzami i humorem ;D
    Zwykle nie krytykuje, ale jak mi się to zdarza to staram się nie być wredna xd
    Musisz się przyzwyczaić to tego dziwnego stylu pisania komentarzy ;3
    Twój blog spodobał mi się nie tylko z fabuły, ale także ze względu na bohaterów, ponieważ jestem fanem tej serii <3
    I nawet nie mów mi tu, że twoje rozdziały są krótkie i beznadziejne, bo moje są krótsze od twoich xD
    To dzisiaj na tyle ode mnie ;0
    Wpadnę i (na pewno) skomentuje kiedy będzie następny rozdział <3
    Życzę duuuuużo weny i żelków ;D
    Wierna tobie niczym Ariel swemu widelcowi,
    Twoja, Annabeth <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Łaaał no nie powiem, dwójka czytelników, nieźle jak na mnie xD
      Hahaha taak z wielką chęcią będę czytała tw komentarze, nawet te wredna xD
      Cieszę się, że komuś się podoba :D
      Fanka moich kochanych Felixiów?
      Jaaj, lepiej być nie mogło ;3
      Dzięki za komentarz i pozdrawiam.
      ~ Rosie

      Usuń